Dlaczego bezlusterkowiec? Z miłości do aparatu hybrydowego
Lubię fotografować i lubiłam od zawsze. W podstawówce biegała po podwórku i fotografowałam koty aparatem analogowym mamy i taty. W gimnazjum miałam swój kolorowy kompakt, a także pierwszy telefon z aparatem. W liceum pożyczałam lustrzankę od znajomego pasjonata fotografii. Wciąż jednak nie czułam się usatysfakcjonowana. Do dnia, w którym odkryłam... aparat hybrydowy.
Dlaczego wybrałam hybrydę?
Nie zrozumcie mnie źle, kocham fotografię wraz z całą zabawą parametrami aparatu i przerabianiem zdjęć w programach graficznych. Czasem jednak mam ochotę wyjść z domu, iść przed siebie, nie zastanawiać się nad celem i po prostu pstrykać. Kiedy wypuszczałam się na takie celowo-bezcelowe eskapady z lustrzanką, moim wrogiem stawały się pola ze zbyt wielką jasnością i lasy, w których z kolei było za ciemno. Ciągła zmiana parametrów i wewnętrzny przymus (!), że powinnam w nich pogrzebać, inaczej zaprzepaszczę zdjęcie, które mogłoby wyjść doskonałe.
Bezlusterkowce to, pozwolę sobie na uproszczenie, mieszanki kompaktów z lustrzankami. Są superłatwe w obsłudze, intuicyjne i w dużej mierze automatyczne (jak kompakty), ale przy okazji nie ograniczają właściciela do zadowalania się tym samym obiektywem ciągle i ciągle (jak lustrzanki). Przecież raz ma się ochotę na cykanie zdjęć biedronkom, innym razem jeleniom walczącym o łanię. No nie? ;-)
Czy jest jakiś bezlusterkowiec, który polecam?
Ostatnio o moim odkryciu miłości do bezlusterkowców pisałam na Instagramie z obserwatorami. Zapytali, czy w takim razie mogę polecić konkretną hybrydę. Cóż... odpowiedź brzmi: TO ZALEŻY. ;-) I tak, i nie. Nie przetestowałam wielu modeli, więc nie mogę udawać, że jestem ekspertem. Aparat cyfrowy Sony kupiony w zestawie z podstawowym obiektywem może być okej. Stałka da Ci lepsze efekty, ale znowu obiektyw z zoomem wykorzystasz przy większej rozpiętości rodzajów fotografii.
Nikon bezlusterkowiec też wydaje mi się spoko, zwłaszcza model Nikon Z50 o przyjaznej cenie na tle innych wersji z serii Z. Zapewnia wyraziste kolory przy słabym świetle, więc jeśli Twoją porą artyzmu jest późny wieczór, chyba znalazłam Ci nowego przyjaciela. ;-)